W placówce Straży Granicznej w Zielonej Górze narasta bunt przeciwko polityce otwartych granic rządu Donalda Tuska. Funkcjonariusze, którzy przysięgali chronić polskie granice, otwarcie sprzeciwiają się rozkazom przyjmowania nielegalnych migrantów odsyłanych z Niemiec. „Nie po to wstąpiliśmy do służby, by legalizować nielegalnych imigrantów, ale by strzec Polski!” – mówi jeden z pograniczników w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”. Frustracja rośnie, bo zamiast pilnować granic, strażnicy czują się zmuszani do roli przewoźników dla cudzoziemców, których Niemcy odsyłają na mocy unijnych regulacji.
Funkcjonariusze Straży Granicznej w Buncie: Odmawiają Wpuszczania Nielegalnych Migrantów z Niemiec
Funkcjonariusze Straży Granicznej w Buncie: Odmawiają Wpuszczania Nielegalnych Migrantów z Niemiec
W placówce Straży Granicznej w Zielonej Górze narasta bunt przeciwko polityce otwartych granic rządu Donalda Tuska. Funkcjonariusze, którzy przysięgali chronić polskie granice, otwarcie sprzeciwiają się rozkazom przyjmowania nielegalnych migrantów odsyłanych z Niemiec. „Nie po to wstąpiliśmy do służby, by legalizować nielegalnych imigrantów, ale by strzec Polski!” – mówi jeden z pograniczników w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”. Frustracja rośnie, bo zamiast pilnować granic, strażnicy czują się zmuszani do roli przewoźników dla cudzoziemców, których Niemcy odsyłają na mocy unijnych regulacji.
W placówce Straży Granicznej w Zielonej Górze narasta bunt przeciwko polityce otwartych granic rządu Donalda Tuska. Funkcjonariusze, którzy przysięgali chronić polskie granice, otwarcie sprzeciwiają się rozkazom przyjmowania nielegalnych migrantów odsyłanych z Niemiec. „Nie po to wstąpiliśmy do służby, by legalizować nielegalnych imigrantów, ale by strzec Polski!” – mówi jeden z pograniczników w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”. Frustracja rośnie, bo zamiast pilnować granic, strażnicy czują się zmuszani do roli przewoźników dla cudzoziemców, których Niemcy odsyłają na mocy unijnych regulacji.
Niezadowolenie wśród funkcjonariuszy trwa od tygodni i dotyczy przede wszystkim rozkazów płynących od ministra spraw wewnętrznych, Tomasza Siemoniaka. Strażnicy z Zielonej Góry, wspierani przez Nadodrzański Oddział Straży Granicznej, wskazują na absurd sytuacji: Niemcy przekazują migrantów, głównie z Afryki i Bliskiego Wschodu, a polska Straż Graniczna musi ich przyjmować na przejściach granicznych, co de facto legalizuje ich pobyt w Polsce. „To podważa sens naszej pracy i bezpieczeństwo kraju” – alarmują. Rząd tłumaczy, że działa zgodnie z unijnymi procedurami readmisji i rozporządzeniem Dublin III, ale dla wielu pograniczników to zdrada narodowych interesów.
Sytuacja zaostrza napięcia na polsko-niemieckiej granicy, gdzie od 2024 roku Niemcy zawróciły do Polski ponad 4,6 tys. osób, głównie Ukraińców, ale też obywateli państw trzecich. Opozycja, na czele z PiS, oskarża rząd o bezwład i celowe osłabianie granic, przypominając obietnice Tuska z kampanii wyborczej o liberalnej polityce migracyjnej. Funkcjonariusze domagają się jasnych wytycznych i wzmocnienia ochrony granic, a nie ich otwierania. „Polska nie może być śmietnikiem migracyjnym Europy!” – grzmią, stawiając ultimatum: albo rząd zmieni kurs, albo bunt się zaostrzy.
Kryzys w Straży Granicznej to sygnał alarmowy dla Polaków. Czy rząd ugnie się pod presją Brukseli, czy stanie po stronie własnych funkcjonariuszy i obywateli? Bezpieczeństwo granic wisi na włosku, a decyzje podejmowane dziś zaważą na przyszłości naszego kraju.