
Bodnarowcy kłamali o kajdankach. Anna Wójcik obnaża bezduszność władzy
Wbrew temu, co ogłaszała wcześniej prokuratura Adama Bodnara, Anna Wójcik miała kajdanki na rękach i nogach. Śledczy tłumaczą, że to wina katowickiej policji, która konwojowała byłą dyrektorkę biura premiera Mateusza Morawieckiego.
Władza w kajdankach: Brutalność wobec Anny Wójcik obnażona
1. Tło sprawy
- Anna Wójcik, była dyrektorka biura premiera Mateusza Morawieckiego, została zatrzymana w związku z rzekomą aferą RARS.
- W mediach pojawiły się informacje, że podczas przesłuchania nie miała kajdanek, co zostało później zdementowane przez samą Wójcik.
2. Zatrzymanie
- Wójcik została zakuta w kajdanki na rękach i nogach podczas transportu przez katowicką policję.
- Prokuratura tłumaczyła się, że to decyzja policji, a nie ich własna.
3. Reakcja publiczna
- Dzięki presji ze strony mediów, w tym Telewizji wPolsce24, Anna Wójcik została zwolniona z aresztu.
- Adwokat Anny Wójcik podziękował mediom za nagłośnienie sprawy.
4. Środki zapobiegawcze
- Prokuratura zastosowała wobec Anny Wójcik środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym, w tym poręczenie majątkowe i dozór policji.
5. Opinie polityczne
- Politycy PiS apelowali o uwolnienie Anny Wójcik, wskazując na jej trudną sytuację rodzinną.
6. Podsumowanie
- Sprawa Anny Wójcik pokazuje, jak ważna jest kontrola nad działaniami władzy i środkami przymusu.
- Ciekawostka: Wójcik wyraziła swoje oburzenie, porównując się do przewożonego zbrodniarza.
- Konserwatywny komentarz: Władza powinna dążyć do transparentności i unikać działań, które mogą być postrzegane jako nadużycie.