
Wieści ws. Nawrockiej dotarły po weekendzie. Kolejna osoba potwierdza doniesienia, to koniec
Z linczu do ikony: Marta Nawrocka „kopciuszkiem konserwatystek” – lewica nie przewidziała tego zwrotu
Jeszcze kilka miesięcy temu Marta Nawrocka była niemal anonimowa. Dziś, na chwilę przed objęciem roli pierwszej damy, staje się symbolem dla tysięcy konserwatywnych kobiet. Jak wynika z analizy Europejskiego Kolektywu Analitycznego Res Futura, Nawrocka była w ostatnich miesiącach najczęściej komentowaną osobą w polskim internecie – i to w tonie skrajnie krytycznym. Komentarze dotyczyły jej wyglądu, pochodzenia i stylu życia. Ekspert Michał Fedorowicz porównał skalę ataków do „trzęsienia ziemi”, wskazując na 27 milionów zasięgu negatywnych treści.
Ale fala hejtu przyniosła odwrotny efekt. Społeczna sympatia zaczęła rosnąć, a Nawrocka – jak zauważa Fedorowicz – „zagrała wszystkim na nosie”. Zaczęła wzbudzać współczucie, a następnie podziw. Dla wielu kobiet stała się uosobieniem opowieści o „kopciuszku, który wchodzi na salony” – czego nie udało się osiągnąć poprzednim pierwszym damom, które pozostawały w cieniu lub były odbierane jako chłodne i zdystansowane.
Ten nieoczekiwany zwrot pokazuje, że próby medialnego linczu mogą obrócić się przeciwko ich autorom. Nawrocka, zamiast ugiąć się pod presją, zyskuje status ikony – nie dzięki PR-owi, lecz autentyczności i odporności na ataki. To lekcja dla tych, którzy chcieli ją zniszczyć, a nie docenili siły milczącej większości.