
Perfidna wrzutka do ustawy wiatrakowej. Prezydent zabrał głos
Tusk gra wiatrakami i rachunkami za prąd. Prezydent mówi: dość szantażowi politycznemu.
Rządowa koalicja w ostatniej chwili dorzuciła do ustawy wiatrakowej poprawkę o zamrożeniu cen energii. Choć na pierwszy rzut oka może się to wydawać korzystne dla obywateli, wielu komentatorów i polityków opozycji widzi w tym sprytną próbę wymuszenia podpisu prezydenta pod kontrowersyjną ustawą. Andrzej Duda nie kryje oburzenia – jego zdaniem to polityczna pułapka, która ma go postawić pod ścianą.
Prezydent jasno zadeklarował, że nie jest zwolennikiem wiatraków na lądzie. Podkreślił, że krajobraz i komfort życia mieszkańców są dla niego ważniejsze niż interesy zagranicznych koncernów energetycznych. Zwrócił uwagę, że zmniejszenie minimalnej odległości turbin od zabudowań z 700 do 500 metrów to realne zagrożenie dla zdrowia i wartości nieruchomości Polaków.
W Sejmie nie brakowało ostrych głosów sprzeciwu. Poseł Dariusz Matecki wezwał do opuszczenia sali przez „lobbystów niemieckich i duńskich firm wiatrowych”, zarzucając rządowi działanie wbrew woli obywateli. Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska tłumaczyła, że poprawka była konieczna z powodu braku czasu na osobną ustawę. Jednak dla wielu to tylko pretekst – bo przecież można było procedować oba projekty oddzielnie.
Prezydent Duda przypomniał, że kończy drugą kadencję i nie zamierza ulegać presji. Jego stanowisko może zablokować ustawę, która – według krytyków – faworyzuje zagraniczne interesy kosztem polskich rodzin. Czy to początek większego sporu o kierunek transformacji energetycznej w Polsce? Wszystko wskazuje na to, że tak.