
Syn Sandry Kubickiej i Barona trafił do szpitala. Zdradziła, co się dzieje z maluchem. "To są tortury"
„To są tortury” – dramat Sandry Kubickiej. Jej synek znów w szpitalu, a ona na granicy wytrzymałości
Sandra Kubicka przeżyła kolejną noc grozy. Jej roczny synek Leoś trafił do szpitala z powodu gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia. Modelka opublikowała zdjęcie chłopca podpiętego do kroplówki i nie kryła emocji: „Nie mogę patrzeć, jak on cierpi. To mnie kiedyś wykończy”. Wcześniejsze doświadczenia z atakiem drgawek i utratą przytomności sprawiły, że każda gorączka to dla niej sygnał alarmowy.
Kubicka przyznała, że mimo podawania leków i chłodzenia ciała, temperatura Leosia rosła błyskawicznie. Zareagowała natychmiast – wezwała pogotowie i trafiła z dzieckiem do szpitala. „Bycie mamą to inny poziom zmartwień” – napisała, dodając, że nie spała ani minuty, a adrenalina trzymała ją przez całą noc.
Po kilku godzinach sytuacja została opanowana, a Leoś wrócił do domu. Jednak Sandra nie ukrywa, że psychicznie jest wyczerpana. Zastanawia się, czy byłaby w stanie udźwignąć kolejne dziecko. „Ten etap, kiedy dziecko nie potrafi powiedzieć, co je boli, to dla mnie najgorsze. Pobieranie krwi czy zakładanie wenflonu to są tortury” – wyznała szczerze.
W świecie, gdzie macierzyństwo często przedstawia się jako pasmo radości i uśmiechów, Kubicka pokazuje jego drugą, brutalnie prawdziwą stronę. To nie jest celebrycka opowieść o lukrowanym życiu – to głos kobiety, która walczy o zdrowie dziecka i własną siłę psychiczną. I choć nie mówi tego wprost, jej słowa są krzykiem wielu matek, które codziennie przeżywają podobne dramaty.