Polacy utknęli w Egipcie. Nie mogą wrócić do domu. "Boimy się"
Polacy uwięzieni w Egipcie. Biuro podróży milczy, państwo nie reaguje – czy ktoś jeszcze odpowiada za obywateli?
Grupa polskich turystów z Dolnego Śląska od kilku dni bezskutecznie próbuje wrócić z wakacji w egipskiej Hurghadzie. Lot powrotny, zaplanowany na 19 czerwca, był już kilkukrotnie przekładany, a organizator wyjazdu – ukraińska firma Join Up – unika kontaktu. Turyści, wśród których są dzieci, osoby starsze i przewlekle chore, zostali pozostawieni sami sobie. „Boimy się, co będzie dalej” – alarmują w rozmowie z mediami.
Problemy zaczęły się już na początku wyjazdu – pierwszy lot z Wrocławia był opóźniony o 12 godzin. Teraz sytuacja się powtarza, ale w znacznie gorszych warunkach. Po nocy spędzonej na lotnisku podróżnych rozwożono po różnych hotelach, często o niskim standardzie i bez podstawowych informacji. Komunikaty od organizatora są niespójne, a rezydent zniknął. Ostatnia wiadomość mówiła o kolejnym przesunięciu lotu – tym razem na północ 21 czerwca.
Turyści są zrozpaczeni. Część z nich ma ubezpieczenie tylko do piątku, a niepewność co do daty powrotu rodzi pytania o odpowiedzialność – nie tylko biura podróży, ale i polskich służb konsularnych. Czy państwo polskie ma plan działania na takie sytuacje? Czy obywatele pozostawieni za granicą mogą liczyć na realną pomoc, czy tylko na automatyczne odpowiedzi infolinii?
W dobie rosnącej liczby wyjazdów zagranicznych i niestabilnej sytuacji geopolitycznej, ta sprawa powinna być sygnałem alarmowym. Bo jeśli dziś nie potrafimy sprowadzić kilkudziesięciu osób z wakacji, to co będzie, gdy naprawdę wydarzy się kryzys?