Nimbus tnie gardło jak żyletki: Nowy wariant COVID-19 sieje spustoszenie
Nowy wariant koronawirusa, nazwany Nimbus (NB.1.8.1), szturmem zdobywa Europę, USA i Azję, a jego głównym objawem jest rozdzierający ból gardła, opisywany przez chorych jako „żyletki w przełyku”. Światowa Organizacja Zdrowia potwierdziła jego obecność już w styczniu 2025 roku, a w Polsce lekarze alarmują: to nie jest zwykłe przeziębienie! Nimbus, wywodzący się z Omikrona, jest ultrazaraźliwy, a jego objawy, jak chrypka, łzawienie oczu czy bóle zatok, mogą zmylić nawet najbardziej czujnych. Czy to początek nowej fali, którą rządy znów wykorzystają do ograniczeń wolności?
W odróżnieniu od wcześniejszych wariantów, Nimbus atakuje nie tylko układ oddechowy, ale i pokarmowy, wywołując nudności, biegunkę czy uczucie rozbicia, przypominające „jelitówkę”. Eksperci, jak prof. Peter Chin-Hong z University of California, podkreślają, że choć nie jest bardziej śmiertelny, jego zdolność do szybkiego rozprzestrzeniania się budzi niepokój. W USA odpowiada już za 37% zakażeń, a w Europie, w tym w Polsce, liczba przypadków rośnie. Lekarze zalecają izolację i leczenie objawowe, ale brak nowych szczepionek budzi pytania: czy stare preparaty w ogóle działają na tego mutanta?
Krytycy wskazują, że media i rządy mogą znów wykorzystać Nimbusa do siania paniki i narzucania restrykcji, mimo że ciężkie przypadki są rzadkie. „To nie pandemia, to pretekst!” – grzmią użytkownicy na X, wskazując na przesadzone reakcje w przeszłości. Polacy, zmęczeni lockdownami i nakazami, pytają: czy tym razem władze zaufają zdrowemu rozsądkowi, czy znów pójdziemy w stronę kontroli i strachu? Jedno jest pewne: Nimbus to sygnał, że wirus nie odpuszcza, a my musimy zachować czujność – i wolność.