
″Nie widzę żadnych przesłanek″. Kosiniak-Kamysz nawet nie próbuje grać w teatrze Giertycha
Kosiniak-Kamysz odcina się od Giertycha: „Nie widzę żadnych przesłanek”. Rząd zamyka oczy na wyborcze nieprawidłowości?
Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz stanowczo odrzucił możliwość ponownego przeliczenia wszystkich głosów w wyborach prezydenckich, mimo że Sąd Najwyższy zarządził oględziny kart w kilkunastu komisjach, a w siedmiu z nich wykryto zamianę głosów na korzyść Karola Nawrockiego. Lider PSL stwierdził, że „nie widzi żadnych przesłanek” do takiego działania i zaapelował o „niebudzenie emocji”, które jego zdaniem mogą zaszkodzić stabilności państwa.
Kosiniak-Kamysz przyznał, że każdy protest wyborczy powinien być rozpatrzony, ale jednocześnie przestrzegł przed „podważaniem rozstrzygnięcia wyborczego”. W jego ocenie, nawet przy blisko 50 tysiącach protestów i potwierdzonych błędach w protokołach, nie ma podstaw do ponownego liczenia głosów w całym kraju.
Tymczasem Roman Giertych, poseł KO, domaga się pełnej weryfikacji wyników i apeluje do prezydenta elekta o poparcie takiego działania. W jego ocenie, bez przeliczenia głosów mandat Karola Nawrockiego będzie stale podważany – zarówno przez obywateli, jak i w Zgromadzeniu Narodowym.
Postawa Kosiniaka-Kamysza wywołuje kontrowersje. Krytycy zarzucają mu, że zamiast stanąć po stronie przejrzystości i zaufania obywateli, woli „nie grać w teatrze Giertycha” i zamykać oczy na realne nieprawidłowości. Czy to wyraz politycznego pragmatyzmu, czy próba uciszenia niewygodnych pytań? Odpowiedź może zaważyć na wiarygodności całego procesu wyborczego.