
Giertych pokonany własnym wpisem. PKW przyjrzy się głosom, które przekazał Gawłowskiemu?
Giertych w ogniu krytyki: PKW zbada przekazane głosy
Roman Giertych znalazł się w centrum politycznej burzy po ujawnieniu informacji o przekazaniu podpisów poparcia Stanisławowi Gawłowskiemu. Sprawa nabrała tempa po publikacji „taśm Tuska”, które rzuciły nowe światło na kulisy politycznych rozgrywek w Platformie Obywatelskiej. W związku z tym Państwowa Komisja Wyborcza ma przyjrzeć się, czy osoby podpisujące listy poparcia były świadome, komu faktycznie udzielają swojego wsparcia.
Dariusz Matecki z Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział złożenie wniosku do PKW o przeprowadzenie kontroli podpisów zebranych przez Gawłowskiego. Procedura miałaby polegać na losowym sprawdzeniu 100 osób, które podpisały się na listach poparcia. Matecki powołał się na analogiczny ruch, jaki w 2020 roku wykonał sam Giertych, co wywołało falę komentarzy wśród polityków i publicystów.
Sam Giertych szybko odniósł się do publikacji, grożąc konsekwencjami prawnymi dla dziennikarzy, którzy ujawnili zapis jego rozmowy. Twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia, jednak jego przeciwnicy polityczni nie zamierzają odpuszczać. Marcin Warchoł, były wiceminister sprawiedliwości, skomentował sprawę słowami: „Kto mieczem wojuje…”, sugerując, że Giertych może paść ofiarą własnych działań.
Sprawa przekazania głosów Gawłowskiemu budzi ogromne emocje wśród polityków rządzącej koalicji. Europoseł Koalicji Obywatelskiej, zapytany o ruch Giertycha, zdawał się być wyjątkowo zdenerwowany, unikając jednoznacznej odpowiedzi. Tymczasem w sieci trwa gorąca debata na temat uczciwości procesu wyborczego i tego, czy PKW powinna podjąć bardziej zdecydowane działania w tej sprawie.