Giertych zaczepił Stanowskiego. Dostał mocną odpowiedź

Giertych kpi ze Stanowskiego, a ten odpłaca mu pięknym za nadobne. Kulisy szczerej rozmowy 

W piątkowy wieczór odbyła się debata kandydatów na prezydenta, organizowana przez stacje TV Republika, wPolsce24 i Trwam. W jej końcowej części Krzysztof Stanowski zwrócił się bezpośrednio do Karola Nawrockiego, chwaląc go za opanowanie podczas debaty i apelując o zorganizowanie dłuższej konferencji prasowej, by wyjaśnić sprawę, która „wokół niego fruwa”.

Po debacie Stanowski opisał na swoim kanale Zero nieoczekiwaną scenę, która rozegrała się już po oficjalnych wystąpieniach. Opowiedział, jak wychodząc z debaty, wśród tłumu zwolenników i fotoreporterów, został zaczepiony przez Karola Nawrockiego. Kandydat PiS zapytał Stanowskiego, czy go podwieźć, a następnie poruszył temat zaufania i poprosił dziennikarza, by nie tracił do niego zaufania. Stanowski przyznał, że miał wątpliwości, ale szczera postawa Nawrockiego, pozbawiona arogancji czy buty, zrobiła na nim duże wrażenie. Dziennikarz podkreślił, że ta scena była niezwykle ludzka i szczera, zupełnie inna niż typowe polityczne zagrywki – bez kamer, mikrofonów i udawania, tylko autentyczne spotkanie dwóch osób.

Na ten opis zareagował Roman Giertych, poseł KO, publikując ironiczny wpis. Kpił z opowieści Stanowskiego, przedstawiając ją w przesadnie patetycznym tonie, sugerując, że była to niemal scena spotkania dwóch wzruszonych serc, a Stanowski miał wręcz łzy w oczach. Giertych żartował, że cała sytuacja była jak z wielkiego dramatu – z wyznaniami, wzajemnym wybaczaniem i obietnicą dożywotniej opieki.

Stanowski nie pozostał dłużny i odpowiedział Giertychowi, że jego wiara w Karola Nawrockiego zaczęła wracać… właśnie wtedy, gdy Giertych go zaatakował. Dziennikarz dodał, że każdy człowiek, którego atakuje Giertych, „musi być na swój sposób przyzwoity”.

W tle całej historii pojawia się również wątek wcześniejszych ataków medialnych na Nawrockiego, sprawy tzw. „czyścicieli kamienic” oraz presji, jakiej kandydaci są poddawani w tej kampanii. Artykuł pokazuje, jak polityczne potyczki przenoszą się do sieci, gdzie ironia i riposta stają się narzędziem walki o wizerunek.