Stanowski uderza w Wysocką-Schnepf, a dziennikarka odpowiada. Internauci nie pozostawiają suchej nitki

Wysocka-Schnepf odpowiedziała Stanowskiemu. W sieci zawrzało [Debata TVP]

 

Stanowski uderza w Wysocką-Schnepf, a internauci nie pozostawiają suchej nitki


W polskiej polityce nie brakuje emocji, ale to, co wydarzyło się podczas ostatniej debaty prezydenckiej w TVP, przejdzie do historii jako przykład bezpardonowej walki o rzetelność i wiarygodność mediów publicznych. Krzysztof Stanowski, znany dziennikarz i publicysta, otwarcie zakwestionował obecność Doroty Wysockiej-Schnepf w roli współprowadzącej debatę. Jego słowa wywołały burzę w sieci i podzieliły komentatorów. Czy telewizja publiczna utraciła resztki bezstronności, czy może Stanowski przesadził ze swoimi oskarżeniami? Oto szczegóły tego gorącego sporu.


Przebieg debaty – konflikt na wizji:
Podczas transmitowanej na żywo debaty prezydenckiej Krzysztof Stanowski nie owijał w bawełnę: nazwał Dorotę Wysocką-Schnepf „arcykapłanką propagandy” i stwierdził, że jej obecność jako współprowadzącej jest nie do przyjęcia dla części komitetów wyborczych. Według Stanowskiego, wybór tej dziennikarki przez TVP podważa wiarygodność całego wydarzenia i nie ma nic wspólnego z bezstronnością.

Wysocka-Schnepf nie pozostała dłużna – przywołała słowa prof. Władysława Bartoszewskiego: „Kiedy pijany zwymiotuje nam w autobusie, nie traktujemy tego jako zniewagi, tylko jako coś przykrego. Nie każdy jest w stanie mnie obrazić”. Jej riposta wywołała jeszcze większą falę komentarzy.


Reakcje opinii publicznej i środowiska medialnego:
W sieci natychmiast zawrzało. Pojawiły się głosy, że prowadząca powinna zachować neutralność i nie wdawać się w polemiki z uczestnikami debaty. Paweł Figurski z Wirtualnej Polski podkreślił, że moderator powinien ograniczyć się do prowadzenia dyskusji, a nie brać udział w sporach. Z kolei posłanka Lewicy, Anna Maria Żukowska, zareagowała ironicznie, cytując „Wielkiego Szu”: „On złamał, ona złamała, wygra lepszy”.

Nie brakowało też ostrych ocen ze strony innych dziennikarzy. Marek Mikołajczyk z „Dziennika Gazety Prawnej” napisał, że Wysocka-Schnepf powinna zamilknąć, ale nie skorzystała z tej szansy. Wojciech Szacki z Polityki Insight podsumował, że jej zachowanie tylko potwierdziło zarzuty przeciwników.


Kulisy wyboru prowadzącej – polityczne targi i sprzeciw komitetów:
Sprawa obecności Doroty Wysockiej-Schnepf w roli prowadzącej budziła kontrowersje już wcześniej. Podczas spotkania przedstawicieli komitetów wyborczych i stacji telewizyjnych (TVP, TVN, Polsat) TVP postawiła właśnie na nią, co wywołało zdecydowany sprzeciw sztabu Karola Nawrockiego. Według doniesień Onetu, aż osiem komitetów zgłosiło zastrzeżenia do tej kandydatury, a Prawo i Sprawiedliwość domagało się zmiany prowadzącej.

Rzecznik Nowej Lewicy, Łukasz Michnik, stwierdził, że głosowanie w tej sprawie nie powinno mieć miejsca, bo zgodnie z rozporządzeniem KRRiT z 2011 roku sztaby nie mają wpływu na wybór prowadzących. TVP mimo nacisków pozostała przy swoim wyborze, co tylko podsyciło atmosferę skandalu.

Mateusz Kurzejewski z komitetu Nawrockiego określił całą sytuację mianem „hucpy i kabaretu”. Z kolei Grzegorz Sajór, szef TAI, tłumaczył, że wybór prowadzących leży wyłącznie po stronie stacji.


Podsumowanie i wnioski:
Ostatnia debata prezydencka w TVP stała się symbolem narastającego kryzysu zaufania do mediów publicznych. Wybór Doroty Wysockiej-Schnepf na prowadzącą spotkał się z masowym sprzeciwem, a jej odpowiedź na krytykę Stanowskiego tylko dolała oliwy do ognia. Wydarzenie to pokazuje, jak daleko odeszliśmy od elementarnych zasad bezstronności i kultury debaty publicznej. Widzowie mają prawo oczekiwać, że media publiczne staną ponad politycznymi podziałami – niestety, rzeczywistość jest zupełnie inna.


Ciekawostki i opinie:

  • Wybór prowadzących debaty prezydenckie w Polsce od lat budzi kontrowersje – podobne spory miały miejsce również w poprzednich kampaniach.
  • Odpowiedź Wysockiej-Schnepf z cytatem Bartoszewskiego stała się viralem i wywołała tysiące komentarzy w sieci.
  • Wielu komentatorów wskazuje, że media publiczne w Polsce są obecnie areną walki politycznej, a nie miejscem rzetelnej debaty.