
Bili i nagrywali dziewczyny. Patostreamerzy chcą dobrowolnie poddać się karze
Patostreamerzy na ławie oskarżonych – sąd nie daje zgody na skrócenie kary
Przed sądem w Bytomiu ruszył głośny proces dwóch patostreamerów znanych jako Kawiaq i Tucznik, którzy przez wiele miesięcy transmitowali w internecie upokarzanie, przemoc fizyczną i psychiczną wobec młodych dziewczyn. Wśród ofiar znalazła się także osoba niepełnosprawna intelektualnie. Sprawcy nie tylko nagrywali ofiary nago i publikowali te materiały w sieci, ale również dopuszczali się poniżania, bicia, szantażu oraz zmuszania do upokarzających czynności, wszystko pod pretekstem „zabawy” i dla internetowej popularności.
Proces rozpoczął się bez obecności jednego z oskarżonych – Bartłomieja K. „Tucznika”, który nie stawił się w sądzie, tłumacząc się chorobą. Sąd uznał tę nieobecność za nieusprawiedliwioną i postanowił prowadzić sprawę bez niego. Drugi z patostreamerów, Marcin F. „Kawiaq”, nie przyznał się do winy, odmówił składania wyjaśnień i nie chciał odpowiadać na pytania. Mimo to obrońcy obu oskarżonych próbowali doprowadzić do dobrowolnego poddania się karze, argumentując, że są bliscy porozumienia z pokrzywdzonymi oraz prokuratorem.
Sędzia Marta Jasińska odrzuciła jednak ten wniosek, uznając, że postawa oskarżonych nie wskazuje na realną wolę rozliczenia się ze swoich czynów. Zwróciła uwagę, że przez wiele miesięcy oskarżeni mieli czas na uzgodnienie warunków, a ich obecne zachowanie – lekceważenie sądu i brak skruchy – nie daje podstaw do złagodzenia wyroku. Proces będzie kontynuowany, a zeznania pokrzywdzonych zostały utajnione ze względu na dobro ofiar.
Sprawa patostreamerów pokazuje, jak łatwo internetowa popularność może przerodzić się w patologię i przemoc, a wymiar sprawiedliwości musi twardo reagować na tego typu przestępstwa, chroniąc godność i bezpieczeństwo najsłabszych.